Od kiedy tylko obejrzałam Outlander’a chciałam poznać rodowitych Szkotów a moja chęć odwiedzenia Szkocji poszybowała jeszcze wyżej na liście miejsc do odwiedzenia. Jeszcze tam nie dotarłam, ale w sezonie 2019 miałam okazję przeżyć swoją pierwszą szkocką przygodę na ślubie Marty i Andrew. Kiedy Marta mi napisała, że będzie trochę gości z zagranicy, spodziewałam się kilkunastu osób. Jakież było moje zdziwienie gdy się okazało, że większość uczestników przybyła z najróżniejszych zakątków świata. Uwierzcie mi, nie posiadałam się z radości. Uwielbiam przyjęcia z obcokrajowcami ze względu na ich łatwość cieszenia się chwilą i cudowną otwartość do ludzi. Nie zawiodłam się i tym razem.
Przygotowania do ślubu.
Przygotowania Andrew odbyły się w hotelu Royal w samym sercu Białegostoku. Idąc ulicami swojego rodzinnego miasta miałam wrażenie, że przeniosłam się na chwilę do Wielkiej Brytanii. Zewsząd dobiegały mnie rozmowy w języku angielskim. Z jednej strony czułam przyjemny dreszcz emocji na myśl o najbliższych godzinach a z drugiej strasznie się tremowałam tym, jak wypadnie mój dawno nie używany angielski w zderzeniu z brytyjskim akcentem. Wchodząc do pokoju Andrew nie wiedziałam kto jest bardziej zestresowany. On swoim ślubem czy ja tym żeby nie strzelić żadnej gafy językowej. Na szczęście wszystko poszło sprawnie i szybko udałam się w kierunku domu rodzinnego Marty.
U Marty przywitało mnie morze uśmiechów i moc serdeczności. Miałam chwilę na to żeby w spokoju zrobić zdjęcia bukietu ślubnego, obrączek, biżuterii oraz najważniejszej części stroju każdej panny młodej, czyli sukni ślubnej. Marta lotem błyskawicy wskoczyła w sukienkę i , ku mojej radości, na resztę przygotowań dała się wyciągnąć na taras. Tam mama i świadkowa pomogły założyć wianek ślubny. Mogłyśmy już spokojnie czekać na przybycie pana młodego oraz jego najbliższych. Kiedy przyjechał Andrew mieliśmy jeszcze chwilę na „first look” przyszłych nowożeńców, błogosławieństwo rodziców i kilka pamiątkowych zdjęć z najbliższymi. Później udaliśmy się do miejsca gdzie miał odbyć się ślub w plenerze oraz przyjęcie weselne.
Rustykalny ślub w plenerze i wesele.
Marta i Andrew postawili na rustykalną ceremonię w plenerze. Na miejsce ślubu oraz wesela wybrali przepiękny zakątek Podlasia z pysznym jedzeniem. Resztę dnia spędziliśmy w malowniczo położonym Folwarku Nadawki. To właśnie tam odbył się wzruszający ślub a później zabawa do białego rana. O oprawę wizualną zadbała Pracownia Ślubna Kwiaty Agaty i zrobili to perfekcyjnie. Bukiet ślubny, wianek, butonierki, przystrojenie altanki na ślub oraz sali weselnej – wszystko wyglądało idealnie.